GDZIE ZJEŚĆ W SZCZECINIE #12 – MARSHAL FOOD
Gdzie Zjeść w Szczecinie

GDZIE ZJEŚĆ W SZCZECINIE #12 – MARSHAL FOOD

Marshal Food to restauracja inspirowana smakiem i zapachem pochodzącym z Wielkiej Brytanii, ale nie tylko wysp, również dawnych kolonii brytyjskich, takich jak Indie czy państwa Afryki. Serwują kwartalne menu sezonowe, z którego 10% dochodu trafia do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ten kwartał został poświęcony kuchni indyjskiej, kolejny kanadyjskiej.

Restauracja Marshal Food to miejsce iście przyjazne do spotykania się ze znajomymi, spędzania czasu z rodziną czy nawet do spotkań biznesowych. Panuje tam relaksujący klimat, któremu sprzyja chillowa muzyka, kameralne wnętrze, miła obsługa oraz możliwość poczytania książek z Miejskiej Biblioteki Publicznej. A to dzięki półce z czytadłami.

Co jeszcze warto wiedzieć o restauracji znajdującej się przy ulicy Rayskiego 23/1? Między innymi to, że śniadania serwują od 8 aż do zamknięcia! Mają duży wybór dań wegetariańskich, np. omlet wege, hummus, seleryba czy też makaron z pesto pietruszkowym z boczniakowymi kulkami oraz herbat (między innymi: słodka gruszka, wiśniowy poncz, lipa i malina). Wypijecie u nich pyszne kakao oraz grzane wino.
Wspierają sąsiedzkich przedsiębiorców – wędliny z Manufaktorii przy Rayskiego, wina z Winoteki 101 win, kawa z palarni  Korona.

Wielki atut to nieograniczona dolewka do kawy. Niewiele jest miejsc, w których można się z tym spotkać.

Przejdźmy do samych recenzij.

Nasz zestaw nr 1

Zacznijmy od przystawki (zdjęcie na końcu wpisu). Zamówiłem 4 krewetki tygrysie upieczone w oliwie z rozmarynem, czosnkiem i chilli – 23,5 zł. Krótko – smakowały. Były to po prostu zwykłe krewetki bez żadnych udziwnień, jednak miałem nadzieję, że dodatek chilli doda trochę pikanterii. Niestety dla mnie pikantność była niewyczuwalna. Do tego podano 2 suche grzaneczki. Dodałbym do nich masełko czosnkowe, które fajnie urozmaiciłoby smaki w tym daniu.

W karcie możemy zauważyć, że Marshal postarał się pójść nie w ilość, a w jakość, stąd w zwykłej ofercie dostajemy do wyboru tylko 4 dania główne. Wybór padł na Cottage pie (kawałki wołowiny uduszone z sosem worcestershire, marchewka z groszkiem oraz ziemniaczane puree z serem cheddar i gałką muszkatołową, zapieczone w piecu podawane z mini sałatką – 33,5 zł). Bardzo zaskoczyła mnie forma podania. Rzeczywiście można nazwać to ciastem, gdyż pod ziemniaczanym puree znajduje się reszta składników ułożonych warstwami. Co do smaku, nie do końca mi on podpasował, dodatkowo mięso było słabo wyczuwalne, tak samo zresztą jak ser cheddar. Danie samo w sobie było sycące, ziemniaki zrobiły swoje. Jeżeli chodzi o mini sałatkę, to była to po prostu zwykła sałata posiekana do miseczki oblana słodkim sosem, który także nie przypadł mi do gustu (ale to już raczej sprawa indywidualna, po prostu nie lubię słodkich akcentów w daniach).

Swoją ucztę postanowiłem zakończyć deserem. Skusiłem się na brytyjskie ciastko scones z lekko solonym masłem, śmietaną crème fraiche i żelem owocowym – 6,5 zł. Ciastko natomiast mi smakowało. Został zachowany balans kwasowości śmietany ze słodką nutą żelu owocowego.

Całość popijałem bardzo smaczną lemoniadą cytrynowo – truskawkową (11,5 zł) wytwarzaną na miejscu, polecam spróbować.

Podsumowując, Marshal Food to bardzo klimatyczne i przytulne miejsce na spotkania ze znajomymi. Będąc tam, można poczuć serdeczność tego miejsca. Co do kuchni, średnio mi podpasowała mówiąc kolokwialnie. Możliwe, że po prostu nie trafiłem z wyborami w mojej kubki smakowe. Należy także zwrócić uwagę na jakość obsługi, która jest w tym miejscu nienaganna. Pan który nas obsługiwał, wykazał się bardzo dużym profesjonalizmem, a przy tym był bardzo sympatyczny.

Cottage pie
Brytyjskie ciastko scones

Moja ocena to 6/10.

Zestaw nr 2

Oczywiście rozpoczynamy przystawką – pieczarki faszerowane serem cheddar i bekonem z pietruszką, cena 14,50 zł (zdjęcie na końcu wpisu). Przechodząc do sedna, pieczarki były mięciutkie, ser przyjemnie się ciągnął, a bekon nie był suchy. A więc wszystko było zrobione idealnie. Podsyciło mój apetyt.

Danie główne to kurczak w sezamie (w menu jako Polish Sunday Roast)- filet z piersi kurczaka faszerowany serem cheddar w panierce z sezamu. Podawany z pieczonymi ziemniakami, jogurtowym sosem curry oraz mini sałatką – koszt 31,50.
Kurczak bardzo mnie zaskoczył, ponieważ zazwyczaj w restauracjach trafiam na suche mięso, tu było inaczej. Mięcho było mięciutkie, aż z przyjemnością mogłem się nim rozkoszować. Sos idealnie komponował się z tym daniem. Również zaskoczeniem był sos polany na sałatę. To zazwyczaj nie moje klimaty, ale bardzo mi smakowało.
Jedyne do czego mogę mieć uwagi to nadzienie fileta. Bardzo mała ilość sera, a bardzo lubię ciągnący cheddar. Skosztowałem go jedynie w przypadku faszerowanych pieczarek.
Natomiast każdemu polecam świeża, robioną na miejscu lemoniadę o smaku cytrynowo-truskawkowym.

Polish Sunday Roast

Zestaw nr 3

Ten zestaw to wersja nr 1 z menu sezonowego inspirowanego smakiem kuchni indyjskiej – cena całego zestawu to 49,5 zł.

Jako przystawka chleb Naan z sosem jogurtowo-miętowym oraz pikantnym czerwonym curry – cena poza zestawem 14,5 zł. Chlebek pyszny. Cudnie chrupiący. Sycący do tego stopnia, że można się nim dzielić z partnerami naszej uczty. Curry bardzo dobre, nie mam żadnych zastrzeżeń. Zjadłam ze smakiem. A co do sosu jogurtowo-miętowego, również bardzo dobry, ale … mało w nim tytułowego składnika, czyli mięty. Dorzuciłabym kilka listków 

Danie główne to grillowany kurczak tikka masala, marynowany w jogurcie i mieszance aromatycznych przypraw indyjskich, podawany z sosem curry, ryżem jaśminowym i surówką – cena poza zestawem 32,5 zł.
Na pierwszy rzut oka porcja wydała mi się bardzo skromna, ale muszę zwrócić honor – danie jest bardzo sycące, a ilość wydaje się mniejsza prawdopodobnie przez kształt naczyń. Kurczakiem tikka masala mogłabym zaspokoić głód nawet bez przystawki. Może sos curry prezentuje się nieciekawie, ale smakuje super.
Samo mięso, podobnie jak wyżej, niebo w gębie. Ryż dobry, surówka również.

Nie obeszło się bez deseru. Wahałam się pomiędzy lodami a puddingiem ryżowym z mango. Padło na hinduskie lody własnej produkcji z bakaliami, kardamonem i różana konfiturą – cena poza zestawem to 12,5 zł. Lody bardzo dobre, choć nie zachwyciły. Spodziewałam się miękkiej puszystej konsystencji. Jednakże nie ukrywam, zjadłam do ostatniej łyżki.

Podsumowując, jak najbardziej polecam Marshal Food, szczególnie skosztowanie chlebka Naan, kurczaka i oczywiście lemoniady cytrynowo-truskawkowej. Lemoniada to jest hit.

Moja ocena to 7,5/10.

Zapraszamy do oglądania zdjęć 

Chleb Naan z sosem jogurtowo-miętowym oraz pikantnym czerwonym curry
marshal food
Grillowany kurczak tikka masala
marshal food
Hinduskie lody własnej produkcji z bakaliami, kardamonem i różana konfiturą

Na zakończenie chcielibyśmy jeszcze raz serdecznie podziękować Marshal Food za zaproszenie naszej ekipy do ich restauracji. Jest nam bardzo miło. To bardzo miły gest, który pozwala dzielić się z Wami naszą pasją bez nadwyrężania naszego studenckiego budżetu.

Jednocześnie informujemy czytelników, że powyższy wpis zawiera tylko i wyłącznie nasze szczere opinie.

Zmrożony słodki wermut Marini Rosso
Przystawki oraz lemoniada cytrynowo-truskawkowa

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *